Skip to content

Radość życia po francusku czyli joie de vivre i jak stosować ją w życiu?

Radość życia po francusku

Radość życia po francusku przegrywa ostatnio z duńskim konceptem hygge. Nie będę wdawać się w polemikę, co jest lepsze, ale stwierdziłam, że zanim zatoniemy w świecie kopenhaskich świeczek i słodyczy to warto poznać francuski koncept czerpania z życia garściami.

Radość życia po francusku – czyli hygge we Francji

Francuzi mają własne hygge, czyli słynną joie de vivre. Radość życia, czerpanie z życia, codzienne przyjemności – od setek lat Francuzi wiedzą, jak korzystać z ich dobrodziejstw. 

Mieszkając we Francji łatwo jest zaobserwować, że tutejsze życie ma inny rytm niż nasza polska codzienność.

Wprawdzie Warszawa i Paryż – dwie stolice – pędzą przed siebie, jak to duże aglomeracje, i mają dużo ze sobą wspólnego, między innymi korki, hałas, nerwowość na ulicach.

Radość życia po francusku

Natomiast życie poza dużymi miastami, a już w szczególności na południu Francji, ma zupełnie inny rytm. Tam jeszcze bardziej rzuca się w oczy celebrowanie codzienności. Radość życia po francusku to radość jedzenia, inspirującej rozmowy, w zasadzie nie ma żadnych ograniczeń – wszystko przecież może nam radość przynieść. 

Po kilku latach mieszkania we Francji powoli zaczęłam dostosowywać się do filozofii joie de vivre i cały czas podglądam, jak wygląda jej zastosowanie w praktyce. Chciałam Wam pokazać, jakie sposoby stosują Francuzi, aby umilać sobie codzienne życie. 

 

Ciesz się z les petits bonheurs, czyli drobnych przyjemności życia codziennego

Nie musisz codziennie pić szampana za kilkaset złotych czy chodzić do drogiej restauracji. Les petits bonheurs – czyli drobne przyjemności – to na przykład delikatne różowe wino wypite na balkonie przy zachodzie słońca. To wyrażenie zaczerpnęłam od mojej teściowej, która uwielbia, jak mówi, rozkoszować się drobnostkami: nową książką ulubionego autora, ciepłym wieczorem, kawą zaparzaną rano i kostką czekolady po południu. 

 

 

Radość życia po francusku
Szparagi i pomidory – zdrowie na talerzu, joie de vivre w sercu.

Les petits bonheurs to być może odpowiednik duńskiego ”hygge” – poczucia przyjemności z drobnej rzeczy 

 

Na przykład apéro, francuski zwyczaj, o którym pisałam tutaj. A może kawa z przyjaciółką na mieście?  Serial w telewizji czy wystawa w muzeum, którą bardzo chcieliście zobaczyć. Popołudnie w parku z dziećmi. Joga we wtorki wieczorem. Drobne przyjemności codziennego życia powodują, że tydzień pracy i stresu wyda nam się krótszy, powody do nerwów mniejsze, a problemy chociaż częściowo znikną z horyzontu. 

W maju moimi małymi codziennymi przyjemnościami była herbata z płatków róż, soczyste truskawki z jogurtem zjadane na balkonie i najnowsza powieść Jo Nesbo, którą połknęłam w dwa dni.  

 

Radość życia po francusku czyli jedziemy na prawdziwe wakacje 

 

Wakacje na poludniu Francji

We Francji życie toczy się w rytmie roku szkolnego, a dla tych, którzy dzieci nie posiadają, czas dzieli się na pracę, weekendy, długie weekendy i oczywiście letnie wakacje. Na początku trochę mnie śmieszyło, że Francuzi przykładają taką wagę do urlopu. Można wręcz powiedzieć, że we Francji wakacje się celebruje.  Moi francuscy znajomi ciągle je planują, szukają nowych miejsc, opowiadają, gdzie ostatnio byli i polecają sobie ulubione wakacyjne destynacje. Radość życia po francusku oznacza po prostu, że wakacje to czas wyjątkowy. Kiedy Francuzi są już na urlopie, to korzystają z niego w stu procentach. Nie pracują, nie sprawdzają maili, skupiają się na wypoczynku i byciu z rodziną.

 

Radość życia po francusku i prawo do bycia “offline” 

Jeszcze kilkanaście lat temu nie wiedzieliśmy, że będziemy kiedyś marzyć o chwili, w której telefon nie będzie dzwonił, pikał informując o otrzymanym mailu i świecił, bo koniecznie musi przypomnieć nam o czyichś urodzinach. 

 

Bycie offline to obecnie luksus.

 

Dlatego od 2017 roku we Francji zdecydowano, że pracownik ma nie tylko prawo do opuszczenia miejsca pracy, ale i do kompletnego wyłączenia się z życia firmy. Zgodnie z obowiązującym prawem, firmy zatrudniające więcej niż 50 osób muszą ustalić godziny, w których pracownicy nie są zobowiązani, aby odpowiadać na e-maile. Prawo ma chronić pracowników przed wypaleniem i zmniejszyć poziom stresu, który wzrasta, kiedy tylko otrzymujemy kolejne wiadomości. No i powiedzmy sobie szczerze – nic nie potrafi tak zepsuć weekendu czy wakacji jak “sympatyczny” mail z firmy… Francuzi chcą podczas weekendu cieszyć się życiem, a nie obsesyjnie rozmyślać o tym, co dzieje się w biurze…

Radosc zycia po francusku
Bory Tucholskie. Idealne miejsce do bycia offline i czucia joie de vivre.

Posiłki z rodziną

 

O celebrowaniu posiłków we Francji pisałam już kilkakrotnie. Wydaje mi się, że to jedna cecha narodowa Francuzów, którą naprawdę należy wziąć sobie do serca.  Nie jedzmy przed telewizorem, nerwowo, bez zwracania uwagi na to, co mamy na talerzu.

Niech każdy posiłek będzie radością. Jeżeli jemy zdrowo, to cieszmy się, że mamy możliwość zrobić coś dobrego dla naszego ciała.

Jeżeli wyszliśmy do restauracji, zamówmy to, co sprawi nam przyjemność albo czego nie potrafimy ugotować w domu. Doceńmy wino, które dobraliśmy do posiłku i postarajmy się zapamiętać jego smak, żeby móc go przywołać w przyszłości. A jeżeli decydujemy się na deser, to cieszmy się nim, zamiast mieć wyrzuty sumienia (cukier! masło! cholesterol!) .

Raz na jakiś czas lepiej uraczyć się pysznym czekoladowym ciastem zamiast codziennie wcinać złej jakości batoniki dostępne za złotówkę na stacji benzynowej. 

 

Radość życia po francusku
A tak celebrowaliśmy moje ostatnie urodziny w Warszawie.

Ułatwianie sobie życia

 

Kolejnym przejawem radości życia jest jego maksymalne ułatwianie. Kiedy zaczęłam mieszkać we Francji i obserwować, jak żyją Francuzi, rzuciło mi się w oczy, że w Polsce często bierzemy sobie za dużo na głowę. Spójrzcie chociażby na polskie kobiety. Pomiędzy pracą, uczelnią, domem i dziećmi czasami nie mają kiedy spać i po nocach prasują garsonki do pracy.

Nigdy nie zdarzyło mi się spotkać Francuzki, która by się tak umartwiała. Nie słyszałam, żeby któraś ze znanych mi Francuzek narzekała przed Wielkanocą lub Gwiazdką, że będzie musiała wymyć okna, upiec ciasto i jeszcze pognać zrobić sobie paznokcie, a dziecku pomóc z przygotowaniem do egzaminu gimnazjalnego.

Okna będą brudne, paznokcie zrobione w domu przed telewizorem, dziecko nauczy się samo albo obleje egzamin. A ciasto? Mąż kupi w dniu imprezy. Czy świat się zawali? Nie. Czy Francuzka będzie miała wyrzuty sumienia? Nie. Będzie po prostu wypoczęta i z radością powita gości, zamiast mieć ochotę walnąć się spać pod choinką albo podczas święcenia święconki.

Piszę te słowa z pełną świadomością, że odpuszczać jest trudno – szczególnie jeżeli jest się perfekcjonistką.

 

Radosc zycia po francusku
Czasami croissant trafia na mój talerz…

 

Ja cały czas uczę się, jak sobie odpuścić, jak przestać zamartwiać się wszystkim i wszystkimi. Zaobserwowany przeze mnie egoizm Francuzek uważam po prostu za zdrowe podejście do życia. Oczywiście, jeżeli lubisz mieć zrobione paznokcie, to idź na manicure. W radości życia po francusku chodzi  o to, żeby sprawiać sobie przyjemność, a nie umartwiać się po to, aby imponować innym. Ty masz być zadowolona, a nie inni. To twoje życie i twoje wybory. 

 

Uregulowany tryb życia  

Podobnie jak w przypadku planowania wakacji, we Francji bardzo ważny jest regularny tryb życia. Od poniedziałku aż do piątku życie oczywiście podporządkowane jest pracy i szkole. Natomiast weekendy rządzą się swoimi prawami i lubię ich leniwe tempo….

Soboty to czas na spotkania z przyjaciółmi, sport, spędzenie czasu z najbliższymi, wyjście na miasto. Natomiast niedziele są już zarezerwowane na spokojne poranki, obiady rodzinne, ewentualnie poranne zakupy na targu.

Szczerze mówiąc, aż do dzisiaj nie przyzwyczaiłam się do tego, że coraz więcej sklepów i centr handlowych jest otwartych w niedzielę. Na początku, kiedy przyjechałam do Francji strasznie mnie denerwowało, że nie mogę w niedzielę wybrać się na polowanie po kolejne dżinsy. A po kilku latach przyzwyczaiłam się do tego i teraz wydaje mi się, że wolałam, kiedy niedziele nie miały komercyjnego charakteru.  

Podoba mi się takie podejście i mam zamiar zagłębiać się w zagadnienie joie de vivre – bo przecież warto korzystać z życia w każdym jego momencie. 

Tutaj podpowiedz, jak cieszyć się z lekkich francuskich deserów i nie stać godzinami w kuchni.

A tutaj artykuł o tym, czego mieszkanie we Francji nauczyło mnie o jedzeniu.

27 thoughts on “Radość życia po francusku czyli joie de vivre i jak stosować ją w życiu?”

  1. Zdecydowanie warto wprowadzić w życie kilka takich francuskich “zasad” celebrowania codzienności 🙂

  2. U Francuzów najbardziej lubię ich celebrowanie jedzenia. Zachwyt nad kazdym daniem i trunkiem. Liczy sie tu przede wszystkim smak, a nie wielkość porcji 🙂

    1. Monika | Paris by Moni

      Tak, porcje potrafia byc male, ale mozna sie spokojnie najesc i rozkoszowac smakiem, a nie wstawac od stolu z poczuciem przejedzenia.

    2. Ewa - Laboratorium Więzi

      Celebrowanie jedzenia to niesamowita sprawa. Bardzo podoba mi się sposób przygotowywania uroczystości – szybki, bez stresu. Myślę, że sprzyja to budowaniu bliskich relacji, pogodnej atmosferze, dobremu samopoczuciu, a sama wiem i przekazuję innym, jakie to jest ważne. 🙂

      1. Masz racje! To naprawde zmienia atmosfere, zamiast pospiechu i stresu mozna sie zrelaksowac i cieszyc na spotkanie rodziny i przyjaciol 🙂

  3. Kasia z CzasNaZiemi.pl

    Odpuszczania od Francuzek powinnyśmy się uczyć. A prawdą jest, że one mają garderoby złożone z niewielkiej ilości ubrań, ale za to dobrej jakości?

    1. Monika | Paris by Moni

      Chyba teraz wiekszosc sie “amerykanizuje”, bo jak pojdziesz do Zary czy H&M to widac kobiety z nareczami ubran. Ale starsze pokolenie, albo osoby ceniace dobra jakosc wola isc do sklepow francuskich i kupic mniej ubran dobrej jakosci. Wiec to chyba zalezy od grupy spolecznej i stylu. Jakos sieciowki we Francji nie narzekaja na brak klientek 🙂

  4. Radość z małych rzeczy – coś o czym łatwo zapominamy. Moja Mama zwykła życzyć bliskim, aby umieli cieszyć się z małych rzeczy, bo to z nich składają się te większe, nie pieniędzy, spełnienia marzeń itd. Pewnie większość uznawała Ją wtedy za dziwaczkę 😉 Jednak to Ona pokazała mi jak to ważne żeby umieć doceniać to co małe… Bo chyba nikt tak dobrze o tym nie wie jak osoba śmiertelnie chora. To dzięki Niej umiem cieszyć się z tego że jestem zdrowa, mam sprawne ręce i nogi, mam do kogo się uśmiechnąć i przytulić zaraz po obudzeniu 😉

    1. Monika | Paris by Moni

      Ja tez, codziennie jestem wdzieczna za zdrowie, najblizszych i to, ze zyjemy w czasach pokoju.

  5. Świetny tekst – faktycznie dużo możemy nauczyć się od Francuzów. Bardzo podoba mi się to, że potrafią oddzielić swoje życie prywatne od zawodowego i chwilę odetchnąć od wszystkiego co związane z pracą.

    1. Monika | Paris by Moni

      Potrafia, ponadto uwazaja to za swoj obowiazek. Nie powinnismy popadac w “amerykanizacje” zycia – ped, kredyty i zycie na pokaz. Wole radosc ze spokojnego weekendu z rodzina, podroz w nieznane i relaks w miejscu, ktore nas inspiruje.

  6. Edyta moj-kawalek-podlogi

    Większość z tych “zasad” można spokojnie odnieść również do życia w każdym innym kraju. Może i realia troszkę mogą ulec zmianie, ale zamysł pozostaje 😉

    1. Monika | Paris by Moni

      Tak, masz racje, ja czasami bardziej czuje joie de vivre w Polsce – jak jestem z rodzina, w ukochanych miejscach, niz we Francji.

  7. Fajny tekst 🙂 wychodzi na to że jestem duchową Francuską 🙂 U nas jak piszesz typowe podejście do świąt – to kilka nieprzespanych nocy.Ale dom musi lśnić – nie ważne jakim kosztem. Dobrze wiedzieć, że nie wszyscy mają na tym punkcie takiego hopla jak Polki 🙂
    Ja mimo olewatorskiego podejścia – niestety ulegam “magii świąt” i idę z nurtem. Za to w roku – jednak robię postępy. Muszę także popracować nad rodzinnymi posiłkami. tego nam w sumie brakuje

    1. Monika | Paris by Moni

      No ja tez sie tego ucze, potrafie do dzisiaj latac z odkurzaczem po zakamarkach mieszkania, bo mi sie wydaje, ze znajomi przychodza na inspekcje, a nie na impreze 🙂 Ale ucze sie “wyluzowania” – po prostu robie to, co mi daje przyjemnosc. Lubie jak jest czysto, ale nie bede scierac sobie paznokci szorujac piekarnik od srodka 🙂

  8. Karola Franieczek | Życie Me

    Cieszenie się z małych rzeczy i nie narzucanie sobie na głowę wszystkich możliwych obowiązków. Mam nadzieję, że te życiowe aspekty będą mi zawsze towarzyszyć. Dla mnie to taka podstawa. Poza tym uważam, że najważniejsze jest, by każdy żył tak, by to jemu było dobrze. 🙂

  9. Rzeczywiście, jak hygge do mnie nie przemawia (o czym zresztą pisałam: http://rozkminytiny.pl/hygge-czy-szczescie-mozna-kupic/ ), tak filozofia francuska jakoś bardziej! Sama zresztą uwielbiam różowe wino na balkonie i te różne małe rzeczy, które dają nam przyjemność. Jestem za! 🙂

    1. Monika | Paris by Moni

      Podoba mi sie Twoj wpis, widze, ze tez nie jestem jedyna, ktora zauwazyla ten marketingowy trend w hygge… Joie de vivre tez jest uwielbiana przez Amerykanow, ale jakos udalo mi sie oddzielic czesc komercyjna, od prawdziwego poczucia spelnienia, radosci i spokoju.

  10. Karolina | Definiuję_blog

    Za to kocham „Amelię”, ten film jest wypełniony francuską słodyczą życia 🙂
    Pamiętam jak sięgnęłam po raz pierwszy po „Bądź Paryżanką gdziekolwiek jesteś” – totalnie zakochałam się we francuskim stylu życia, czerpią garściami, ale na swój specyficzny wyrafinowany sposób. Mogłabym żyć w tym kraju 🙂

  11. Anna piekneperfumy

    Umiejętność cieszenia się z drobnych przyjemności dnia codziennego zdecydowanie wpływa na poczucie szczęścia:) Więc warto naśladować Francuzki:).

  12. Oj, znam tę francuską radość życia. Moj mąż jest Francuzem, ale zamaist ja zamieszkać we Francji, on przyjechał ze mną do Polski. Żeby było śmieszniej, poznaliśmy się w Niemczech, gdzie spedziłam wiele lat. Jednak jego rodzina we Francji mieszka, co prawda nie na południu, ale nad Atlantykiem w Angers i spędzamy tam często rozkoszne wakacje. Zwłaszcza długie celebrowanie posiłków , z nieodłącznym winem ( ciekawe, że nikt nie jest pijany) są wręcz niesamowite. Od kilku lat mieszkam na wsi i nauczyłam się też żyć w sposób slow, bez szaleństwa codziennego stresu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *