Zakaz handlu w niedzielę to temat, który wraca w mediach jak bumerang. Przeciwnicy i zwolennicy tego pomysłu są jak dwa wrogie obozy, ogień i woda. Nikt nie chce słuchać argumentów drugiej strony. Dzień po naszym święcie Niepodległości pojechałam w okolicach godziny 13 do warszawskiej Galerii Mokotów. I utknęłam w gigantycznym korku na parkingu.
No tak – pomyślałam. Jeden dzień był wolny, ludzie już robią zakupy świąteczne i od razu korki i obłęd. Podobno szaleństwo panowało w sklepach już w piątek 10 listopada.
Jak więc to będzie wyglądać, kiedy w Polsce zamknięte zostaną sklepy w niedzielę? Moim zdaniem całkowity zakaz handlu w niedzielę to obłęd….
Jak zakaz handlu w niedzielę wyglądał we Francji?
Kilka lat temu, zdarzyło się wielokrotnie, że pocałowałam w niedzielę klamkę tak szacownej instytucji jak Galeria Lafayette czy też jak poczciwy spożywczy Franprix, w którym codziennie robię zakupy.
Słowo daję, trafiał mnie wtedy szlag.
Stałam przed sklepem wściekła, nie mogłam kupić nawet makaronu. Miałam wrażenie, że żyję w jakiejś zacofanej dziurze. W Warszawie wpadałam w niedzielę o 19 do sklepu i mogłam kupić wszystko, co chciałam. Nie mogłam się przyzwyczaić do tych francuskich ograniczeń…
Na szczęście w Paryżu zawsze można było znaleźć sklepik 24h. Tak, ceny były wysokie, a produkty podstawowe, ale dało się dzięki niemu przeżyć jeden dzień i nie umrzeć z głodu. No, ale już shopping w Zarze odpadał…
Sytuacja z jedzeniem nie wyglądała tak zupełnie tragicznie. Piekarnie paryskie sprzedawały pieczywo rano, sklepy spożywcze były otwarte zazwyczaj do godziny 13. I oczywiście pozostawały sklepiki, o których pisałam wyżej.
Ale Paryż jest wyjątkowy. W małych francuskich miasteczkach w niedzielę faktycznie wszystko było zabite dechami i można było umrzeć z głodu 🙂
Zakaz handlu w niedzielę i Prawo Macrona: niedzielne szaleństwo zakupów we Francji
Awanturom dotyczącym zmiany zakazu handlu we Francji nie było końca. Związki zawodowe krzyczały, że prawo z 1906 roku, „le repos Dominical”, gwarantuje każdemu wolną niedzielę. I że pracodawcy chcą wykorzystać pracowników.
Pracownicy byli wściekli, że odbiera im się prawo do pracy, że biznesy toną, są zwolnienia, a oni nie mogą nic z tym zrobić. Zakaz handlu w niedziele? Oni wolą iść do pracy niz ja tracić.
Prawicowi parlamentarzyści uważali, że zamknięcie dużych sklepów w niedzielę to idiotyzm, bo turyści zamiast kupować produkty we Francji kupują je po drugiej stronie kanału La Manche.
Coś w tym było. Wielu moich znajomych zostawiało sobie paryski shopping na niedzielę i doznawało srogiego rozczarowania….
Zmiany nastąpiły w lutym 2016 roku i Francja powitała „prawo Macrona”
Coraz ostrzejsza debata o zakazie handlu w niedzielę wymusiła w końcu we Francji zmiany. Prawo MACRONA (ówczesnego ministra gospodarki, a obecnego prezydenta) pozwoliło na utworzenie tzw. „stref turystyki” i otwarcie sklepów również w niedzielę. „Strefy turystyki” są w Paryżu, na Lazurowym Wybrzeżu w i kilku innych francuskich miastach.
Teraz mogę spokojnie iść oglądać ubrania w Mango w niedzielę, zakupy spożywcze zrobię we Franprix do godziny 20 wieczorem.
Ale już mój narzeczony nie kupi sobie steka, bo rzeźnik w niedzielę ma wolne, a na targ możemy się wybrać tylko rano. Nie zjemy też w niedzielę lunchu w naszej ulubionej restauracji paryskiej, chociaż jeżeli będziemy na kacu, to znajdziemy otwartego McDonaldsa.
Tak naprawdę, to nawet przed „prawem Macrona” zawsze można było znaleźć w Paryżu jakiś otwarty sklep z jedzeniem. Wykluczone było natomiast łażenie po centrum handlowym, jak to ma miejsce w Polsce.
Jak wygląda praca w niedzielę od strony pracownika?
Praca w niedzielę nie jest dla niektórych Francuzów przykrym obowiązkiem, wielu z nich chciało mieć prawo pójścia do pracy w siódmym dniu tygodnia.
Szerokim echem odbił się protest pracowników paryskiej Sephory, którzy chcieli mieć prawo do pracy w godzinach nocnych.
Postawcie się w ich sytuacji. W Sephorze pracują często młode dziewczyny, studentki, które chętniej przyjdą do pracy wieczorem czy w niedzielę, za podwójną stawkę, niż w ciągu tygodnia, kiedy mają zajęcia. Poza tym Pola Elizejskie to miejsce, gdzie turyści są cały czas! Więc logiczne, że właściciele drogerii chcieli, aby była ona otwarta do późnych godzin nocnych.
Obecnie osoby pracujące późno (czyli od 21 do północy) mogą liczyć na podwójne wynagrodzenie i zwrot kosztu przejazdu do domu. Mają też prawo do odmowy wykonania pracy w niedzielę.
Co zaskoczy Polaka we Francji?
Dla mnie szczerze mówiąc dużym zaskoczeniem nie było to, że sklepy w Paryżu zamknięte były w niedzielę. Do dzisiaj nie przyzwyczaiłam się, że niektóre biznesy są zamknięte….w poniedziałek.
Większość moich ulubionych restauracji paryskich jest zamknięta, bo skoro pracowali w sobotę, to poniedziałek jest ich niedzielą. Kilka razy w poniedziałek zobaczyłam kłódkę na bramie przez „moją” pizzerią i obyłam się smakiem, bo zamknięty był targ Saint Martin.
Zakazać w Polsce handlu w niedzielę czy może po prostu (trochę) go uregulować?
Kiedy stałam w korku i patrzyłam, jak ludzie całymi rodzinami wlewali się do Galerii Mokotów, pomyślałam, że tak naprawdę ograniczenie handlu w niedzielę nie było takim głupim pomysłem…
Nie mówię o całkowitym zamykaniu sklepów z żywnością, piekarni czy kin. Ale wiecie, ile razy oszczędziłam kasę, bo nie kupiłam kolejnych T-shirtów w jakiejś sieciówce?
Ile razy, zamiast bezsensownie łazić po centrum handlowym w poszukiwaniu kolejnych „must have” butów, poszłam po prostu na spacer?
Szczerze mówiąc polubiłam nawet te spokojne paryskie niedziele. Bez wrzasków na ulicach, tłoków w sklepie i gorączki przecen… Paryż w niedzielę wybrzmiewał zawsze głosami ludzi, którzy rano wyskakiwali po bagietkę i warzywa, a później wracali do domu i do rodziny.
Może Warszawa też byłaby milsza, gdyby ludzie, zamiast wyrywać sobie ubrania i stać w kolejkach do przymierzalni, poszli po prostu na niedzielny spacer?
Chyba mamy na ten temat podobne zdanie. 🙂 Nie jestem fanką skrajności i o ile ograniczenie handlu w niedzielę by mi nieszczególnie przeszkadzało, jeśli nadal mogłabym kupić podstawowe produkty (zwł. pieczywo) albo godziny pracy sklepów byłyby krótsze, to jednak nie wyobrażam sobie całkowitego zakazu handlu i mam nadzieję, że do niego nie dojdzie.
No wlasnie, bo z jednej strony uwazam, ze zagoniona matka 5 dzieci ma prawo kupic chleba na kolacje w sobote, ale z drugiej strony w Warszawie centra handlowe sa otwarte do 22, a przed Swietami chyba nawet dluzej i ludzie, ktorzy tam pracuja ledwo widza na oczy… Najgorsze sa skrajnosci…
W Norwegii nie ma handlu w niedzielę. W moim mieście od 3 lat jest otwarty jeden sklepik spożywczy i to nie cały asortyment jest wystawiony. Za to w Szwecji 20 km dalej prawie wszystkie duże markety są otwarte.
Wlasnie to byl argument francuskich politykow – ze u nich sklepy zamkniete i turysci jezdzili w niedziele na zakupy do Londynu. A to prawda, ze w Norwegii mozna kupic alkohol jedynie do godziny 18?
Tak to prawda, sklepy z alkoholem są otwarte w tygodniu do 18.00 a w sobotę do 15.00
W zwykłym spożywczym można kupić tylko piwo w tygodniu do 20.00 w weekend do 18.00
Przynajmniej nikt sie nie upije na noc i nie zamarznie na ulicy 🙂 Moj znajomy byl w szoku, bo pojechal na wakacje i o 18.02 nie sprzedano mu piwa w sklepie. Co kraj, to obyczaj!
Jaki była zatem dla Francuzów argument aby zakazać handlu w niedzielę? W Czechach w niedzielę wszystkie sklepy i restauracje są pootwierane. W ichniejsze święta narodowe także. Uważam jednak, iż to trochę przesada, że centra handlowe czy supermarkety w naszym kraju w niedzielę są tak długo otwarte. Ludzie z dziećmi spędzają tak weekendy. Zamiast, właśnie tak jak piszesz, pójść na spacer. Widzę po swoim dziecku, że centrum handlowe to nie jest dla niego dobre miejsce. Te jasne światła, ciężkie powietrze, głośna muzyka, tłumy itd. itd. Dziecko dostaje małpiego rozumu bo jest prze stymulowane. Wydaje mi się, iż dobrze byłby trochę to zjawisko w PL ograniczyć. Ja w niedzielę nie robię zakupów poza wyjątkami np. chleb czy jakieś owoce. I da się żyć bez niedzielnych zakupów…
Wiesz, chyba wygral pragmantyzm i to, ze w Paryzu sa miliony turystow… Wiec w tych strefach turystycznych sklepy sa otwarte i juz. Natomiast nie wydaje mi sie, zeby to na razie zmienilo przyzwyczajenia Francuzow… zobaczymy za jakis czas. I tez wydaje mi sie, ze centra handlowe sa dla dzieci okropne – jarzeniowki, halas i zabawki… Nic dobrego z tego nie wynika…
Ogólnie omijam galerie handlowe jak tylko się da. Wszelkie zakupy ciuchowe robię przez internet, no chyba że już muszę coś przymierzyć to wpadam tam i wypadam. Jakiś czas temu pracowałam w jednej we Wrocławiu, gdzie po pracy chciałam jak najszybciej opuścić moloch 🙂 Dało się zauważyć, że rodziny przyjeżdżające do miasta tak naprawdę wpadają na zakupy do galerii. Jak jakieś święto się pojawia i większe sklepy są zamknięte na 1 dzień to ludzie szaleją na zakupach jakby koniec świata się zbliżał. Zastanawiam się co będzie jak zamkną co niedzielę? 🙂 Mi osobiście by to nie przeszkadzało :))
To zalezy od stylu zycia, prawda? Ja lubilam wpadac do centrum handlowego po pracy, albo przed, ale nie spedzalam w nich weekendow 🙂
A ja mimo wszystko będę bronić otwartych galerii handlowych w niedziele, bo jednak jest wiele osób, które tylko w weekendy są w stanie sobie wygospodarować czas na zakupy ciuchowe, bądź tylko wtedy mogą w ogóle do miasta przyjechać. Oczywiście to wszystko tylko i wyłącznie kwestia przyzwyczajenia i unikania skrajności, ale ja jednak bym z tym prawem w tej kwestii nie kombinowała 😉 a co do milszej Warszawy…to hym…jakoś tak ciężko mi ją sobie wyobrazić 😉
Ja bronie, ale uwazam, ze ludziom naleza sie godne pensje, bo mam wrazenie, ze w Polsce pracownicy sa wykorzystywani.. Cale zycie pracowalam w niedziele i swieta, ale to byl moj wybor. Gorzej, jak ludzi sie przymusza do tego…
Każdy medal ma dwie strony;) ale wiesz, tak sobie myślę że dostrzegłaś to co piękne i to na co w dzisiejszych czasach tak rzadko zwraca się uwagę w pogodni za konsumpcjonizmem. Zwykłe przyjemności, takie jak spacer po parku, jak zwolnienie tempa i spędzenie czasu w sposób przyjemny. Zamiast pobytu w galerii handlowej. W sumie piękna opcja, a nie zawsze mamy na to czas. Tylko tych restauracji szkoda, bo jednak niedziela to idealny czas na takie przyjemności;).
Masz racje, prawda jest taka, ze w Polsce w centrach handlowych ludzie czesto chodza do restauracji, podejrzewam, ze dla nich zakaz handlu w niedziele byl by masakra… To bardzo skomlikowany temat, kazdy liczy straty i zyski. Po prostu zamiast zamykac wszystko jak leci (plany proponowane przez rzad) powinni zrobic dokladne badania, jak zrobic tak, zeby i ludziom bylo dobrze i biznesmenom : ) Trzeba znalezc zloty srodek 🙂
W sumie to restauracje powinny być otwarte jednak, w weekendy ludzie mają więcej czasu na takie właśnie przyjemności;) w tygodniu czasem ciężko się wyrwać….
Złoty środek we wszystkim wskazany;) albo prawie we wszystkim.
Bardzo fajny wpis 🙂 Ja sądzę, że zawsze będą zwolennicy i przeciwnicy i zależy w jakiej kto jest sytuacji. Pracując kiedyś w galeriach handlowych wiele bym dała żeby w niedzielę były nieczynne, z kolei teraz… hmmm … no cóż, zdarza mi się wypuścić na zakupy właśnie w niedzielę (chociaż nie przepadam bo są tłumy ludzi). Piękne zdjęcia, jak zwykle i piękna TY! Całusy :*
Dziekuje Beatko! I zgadzam sie z Toba, ile ludzi tyle opinii 🙂
ja jestem na tak 🙂 w końcu każdy człowiek chce trochę odpocząć i ten jeden dzień jakim jest niedziela dobrze nam zrobi 🙂
Moim zdaniem nic nie jest białe, ani nic nie jest czarne, wszystko ma zwolenników i przeciwników. Mój mąż sam pracuje na zmiany i mimo że chodzi tez do pracy i w sobotę i w niedziele, to jednak potem jest to wynagradzane, np. nocka w niedzielę jest płatna 200%. Mam wile znajomych które mają podobnie. Podstawa pensji jest najbliższa ale za nadgodziny weekendowe i nocne mają druga pensję. Czy zakaz handlu nie spowoduje zwolnień w wielu branżach, bo nie będzie godzin dla wszystkich pracowników? Zamiast zakazu handlu, może lepiej go ograniczyć?
Wlasnie dlatego Francuzi sie buntowali – pracodawca musial zwalniac ludzi, chociaz oni chcieli pracowac wiecej, albo wlasnie w weekendy. Ja tez jestem za rozsadna regulacja.
Mieszkałam trochę we Francji. Jako konsumentowi kompletnie nie przeszkadzały mu zamknięte sklepy w niedzielę
Moniko, a jak jest w Wielkanoc ? Lecę do Paryża w niedzielę wielkanocną. Zjem coś w restauracji w poniedziałek wielkanocny ? 🙂 Kupię cos, gdzies ?:)
Hej Magdo,
Z tego co zdazylam sprawdzic w Paryzu wszystkie sklepy typu Galeria Lafayette itp. nie oglosily, ze sa zamkniete w poniedzialek, otwarte beda tez muzea ( ale zawsze sprawdzaj na stronie konkretnego przybytku, na wszelki wypadek). Jezeli chodzi o restauracje, to mysle, ze w turystycznych miejsach (np. dzielnica lacinska) powinny byc otwarte. Mam nadzieje, ze nie umrzesz z glodu 🙂
dzięki wielkie 🙂
A ja jestem za wyraźnym ograniczeniem handlu w niedziele, np. otwarte sklepy w godz. 9-12 🙂 I to nie ze względów religijnych, tylko “pro – ludzkich”. Moja mama jest położną, ja jestem lekarzem i choć nieraz musimy pracować w weekendy, to jesteśmy za tym, żeby innym ludziom było dobrze! Wkurzają mnie teksty w stylu “inni muszą pracować, niech ludzie w sklepach też pracują, bo JA CHCĘ robić wtedy zakupy!” – straszny egoizm. Wolny wtorek lub środa wcale nie rekompensują zajętego weekendu, bo chociaż można coś załatwić, to zdecydowana większość znajomych jest w pracy, więc nie umówisz się z nimi na spacer, do kina, itd. W Polsce brakuje rąk do pracy w sklepach, więc zwolnienia nie grożą (chyba nigdzie). A jak właściciel chce zarobić w niedzielę to może sam stać za kasą, nikt mu nie broni. Restauracje, kina, baseny to zupełnie co innego – 99% ludzi, zwłaszcza w dobie internetu, jest w stanie zrobić zakupy kiedy indziej, a wybrać się z rodziną lub przyjaciółmi zjeść lub popływać może być ciężko poza niedzielą! No i zdecydowanie mniej jest pracowników ww. obiektów w porównaniu do pracowników sklepów. “A co z sytuacją podbramkową jak musisz coś znienacka kupić?” – a jak taka sytuacja zdarzy się np. po 22 to co? Będziemy krzyczeć, że wszystko powinno być otwarte 24 h/ dobę?
jak Warszawa zwalnia jak jest jakieś święto i tyle miejsc jest zamkniętych – magia… 🙂
Ja tez cale moje zycie pracowalam jak Ty, w nocy, w weekendy i Swieta. I zgadzam sie, ze wolny wtorek jest “inny”. Jest halas na ulicy, nie mozna sie np. wyspac bo smieciarka i remonty i sasiedzi trzaskaja drzwiami. W Paryzu bylo kiedys spokojniej w niedziele, lubilam taka prawdziwie niedzielna atmosfere. A chleb zawsze dalo sie kupic, zreszta nie wierze,ze to taki problem zrobic zakupy na jeden dzien wiecej. Uwielbiam Warszawe w weekend majowy i 15 sierpnia – cisza i spokoj 🙂