9 dni temu kupiłam książkę mojego ulubionego doktora Neala Barnada pod tytułem “21-Day Vegan Kickstart”. W książce dostajecie wegańskie przepisy niskotłuszczowe, które mają Was zachęcić do wprowadzenia do swojego życia zdrowego stylu odżywiania. Dr Neil Barnard od wielu lat propaguje dietę wegańską i leczy nią swoich amerykańskich pacjentów. Ponieważ od kilku lat zmagam się z adonemiozą, stwierdziłam, że nie zaszkodzi mi wprowadzenie w życie zmian proponowanych przez dr Barnada.
Bzdury, jakie ludzie opowiadają o “zdrowym odżywianiu”
Kiedy zaczynacie zdrowo się odżywiać, z każdej strony atakują Was różne internetowe hasła. Mnie najbardziej irytują takie “hurra-optymistyczne”, które sugerują, że….
zdrowe odżywianie jest proste
Tak, oczywiście. Nie ma nic prostszego niż chodzenie do sklepu, omijanie 80% półek, na których króluje niezdrowe jedzenie i wychodzenie z organiczną marchewką pod pachą. Tymczasem jak stoicie w kolejce do kasy, to czekolady krzyczą do Was “weź mnie”, a chipsy same wskakują do koszyka. I zawsze się zdarzy, że pójdziecie do sklepu głodni, gotowi zjeść cokolwiek, byle żołądek przestał się skręcać w ósemkę.
Wcale nie jest łatwo zacząć się zdrowo odżywiać! A przynajmniej nie jest tak na początku…
Dr Neil Barnard tłumaczy, że jesteśmy ofiarami sztuczek marketingowych (“zdrowa Nutella doda nam sił o poranku”), a na dodatek zmagamy się z uzależnieniem od cukru i niezdrowych tłuszczy. Dowiedziałam się z książki, że jeżeli nie potrafisz się opanować na widok niektórych słodyczy czy np. serów, to wcale nie znaczy, że “masz słabą wolę’. Badania dowiodły, że niektóre potrawy wywołują w naszym mózgu reakcje podobne do reakcji na narkotyki. Odwyk od śmieciowego jedzenia nie jest łatwy. Wyobraźcie sobie narkomanów, którzy codziennie musieliby chodzić do sklepu, gdzie sprzedawane są narkotyki. Nie mówię oczywiście, że jesteśmy uzależnieni tak bardzo jak ludzie na odwykach heroinowych, ale to wcale nie jest tak, że “łatwo nam się opanować”.
Po jakimś czasie automatycznie omijam strefy ze słodyczami, serami i innymi produktami, których nie chcę jeść. Ale na początku naprawdę potrafi być trudno. Denerwują mnie hurra-optymistyczne vlogi, w których ludzie opowiadają, że nie ma nic łatwiejszego niż przejście na wegańską dietę. Wolę uczciwie powiedzieć, że wymaga to ode mnie samozaparcia i potrzeby walki z codziennymi pokusami.
Gotowanie zdrowych posiłków zajmuje mało czasu
Guzik prawda. Odkąd prowadzę mój wegański styl odżywienia, mam wrażenie, że ciągle stoję przy garach i obieram jakieś kilogramy warzyw, które znikają później w przyspieszonym tempie…. Nie mogę tak sobie po prostu nagle zamówić pizzy i odpuścić gotowania na jeden wieczór. Nie mogę nagle wyskoczyć z koleżankami na kolację. (Dlaczego? Przeczytacie w punkcie poniżej.)
Jak sobie z tym radzę?
Zrezygnowałam z gotowania fasoli i soczewicy, po prostu kupuję produkty w puszkach… Może nie jest to najzdrowsze, ale kto ma czas czekać po powrocie z pracy 2 godziny na ugotowanie cieciorki? Kupuję też dużo mrożonek, które wystarczy później wrzucić do garnka i nie trzeba tego cholerstwa siekać, kroić i myć. Czasami wolę też szybko zrobić sok warzywno-owocowy niż przygotowywać jakieś wymyślne danie. Ratuje mnie też pogryzanie orzechów (chociaż oczywiście nie przekraczam zalecanych dawek, bo nawet zdrowe produkty szkodzą w nadmiarze…)
Pomaga mi też gotowanie wielkiego gara zupy, który starcza na kilka dni i dużych ilości pomidorowego sosu, który dorzucam do ryżu, kaszy czy makaronu. Ale po dniu pracy w tygodniu nie starcza mi już czasu na pasztety.
Zdrowe odżywianie jest drogie
Utrzymuje się często przekonanie, że “zdrowa żywność jest droga”. Oczywiście, gdybym chodziła do pobliskiego sklepu wegańskiego i kupowała “wegańską mozarellę”, “wegańskie kiełbaski” i inne “podróbki” tradycyjnych produktów, to być może kosztowałoby mnie to dużo. Ale ja takich produktów po prostu nie lubię.
Przepisy proponowane przez dr Barnada to np. ryż z fasolą i papryką, wrap z hummusem i warzywami i zupa porowa. Nie trzeba wcale kupować drogich produktów, można spokojnie wyżywić się tym, co znajdziemy w spożywczaku…. Mięso we Francji jest dosyć drogie, tacka kurczaka w pobliskim Fran Prix kosztuje kilka euro. Od kiedy nie jem mięsa, na każdym posiłku oszczędzam pieniądze i bardzo mnie to cieszy 🙂
Zdrowe opcje wegańskie w restauracjach to często bujda
Niby wegańskie restauracje są coraz bardziej widoczne w paryskim krajobrazie. Niby restauracje proponują opcję “wege”. Jeżeli chcecie zjeść wegańsko – ale niezdrowo – to dacie sobie radę. Ale już jedzenie zdrowo i wege wcale nie jest takie łatwe…. Restauracje mają tendencję do topienia wegańskich dań w tłuszczach i cukrze. Wszystko po to, żeby klientowi smakowało….
Zdrowe odżywianie i dieta proponowana przez dr Barnada zakłada bardzo niską ilość tłuszczu – nie tylko tego zwierzęcego, ale także tych uznawanych za zdrowe jak oliwa czy olej kokosowy. Najśmieszniejsze jest to, że kiedy gotuję teraz sos pomidorowy według przepisu dr Barnada, to nie czuję, by różnił się on w smaku od tego tradycyjnego! Zastanawiam się więc, dlaczego w wielu restauracjach wegańskich króluje tak tłuste menu?
Możecie też zapomnieć o chodzeniu do tradycyjnych paryskich brasserie. Mleko sojowe do kawy? Sałatka bez sera i wędliny? Zapomnij. Można oczywiście negocjować z kelnerem, ale jego spojrzenie da Wam do zrozumienia, że macie szybko kończyć marudzenie i jeść jak “normalny człowiek.”
Zostaje nam do zjedzenia bagietka. Chyba że nie możecie jeść glutenu 🙂
Zdrowe odżywianie i spotkania towarzyskie to dobrana para
Dla mnie spotkania towarzyskie to tragedia. We Francji ludzie uwielbiają biesiadować i traktują to jako okazję do niezdrowego podjadania. Wędliny, sery, chipsy i inne przysmaki kłują nas w oczy i irytują podczas trwania apéro. Później następuje posiłek – bardzo często moi znajomi serwują potrawy “jednogarnkowe” i nie ma opcji, że “wyłowicie” sobie mięso. Kolejno na stół wjeżdżają sery i deser. Taki zrobiony na bazie jajek i mleka. O ile wegetarianie mogą jakoś we Francji przeżyć, to weganie mają często naprawdę pod górkę…..
Zdrowe odżywianie i moje sposoby na spotkania towarzyskie
Chodzę na spotkania towarzyskie najedzona i dzięki temu potrafię się opanować na widok czekoladowego sufletu. Spytacie, czemu nie przynoszę własnego jedzenia? Odpowiedź jest prosta, jak już stałam kolejną godzinę przy garach piekąc wegański pasztet, to zapewniam Was, nie będę się nim dzielić z wszystkimi na spotkaniu! Nawet mój narzeczony ma zakaz podjadania mojego niskotłuszczowego wegańskiego jedzenia, chociaż często robię wyjątek i dzielę się z nim posiłkiem.
Z niskotłuszczowymi wegańskimi pozdrowieniami, Monika
STYLIZACJA:
Dzinsy: Guess
Kurtka: Mango
T-shirt: Gerard Darel
Buty: Lacoste
Torebka: Maje
Zgadzam się, nie stosuję co prawda diety wegańskiej,ale staram się jesc zdrowo. Dużo latwiej taniej jest kupić do pracy gotowy jogurt czyczyniż ok niż zrobic domowy koktajl z owocow i kefiru czy sok z warzyw. Nie mowiąc już o obiadach… ale myślę że mimo wszystko warto 🙂
Mam pytanie: podasz namiary na ramoneskę ze zdjęć? Jest boska 🙂
Hej, no jasne, łatwiej jest po prostu wejść do sklepu i już. I oczywiście, że warto, tylko byłam zmęczona takim podejściem, że „wszystko jest łatwe” 🙂 jeżeli chodzi o ramoneskę to kupiłam ją w Mango, ale w zeszłym sezonie, więc może już być trudno ją znaleźć.
Świetny artykuł i zgadzam się z Tobą zupełnie.
Dla mnie, a stosuję też np.posty, detoksy, nie jem, a przynajmniej na maksa unikam glutenu, nabiału też staram się jak najmniej, mięsa nie konsumuję od lat itp, wiosną i latem jest zdecydowanie łatwiej. Łatwiej przestawić mi mózg, że mój organizm nie chce tej bułeczki (a pokus dużo bardzo m.in. przez dziecko, które je różne rzeczy), nie ma ochoty na cukier i zaczynam czuć podczas takiej diety jego przesłodzony smak i paskudny zapach itp i wtedy wychodzi mi takie odżywianie samo i trwa. Bo są pyszne, krajowe i sezonowe owoce i warzywa, które mogę jeść bez ograniczeń w różnych konfiguracjach. Zimą ich brak, to brak chęci na zupełnie zdrowe żywienie mnie dopada. A gdy nie jestem w środku przekonana czy aby na pewno ta czekolada nie jest mi taka potrzebna – to polegam 😉 i wiodę się na pokuszenie… Kończąc (bo się rozpisałam) wszystko zależy może od podejścia ale wewnątrzne boje toczą się w nas tak czy inaczej 🙂 pozdrawiam ciepło, figura boska …
Wiem, to jest tez kwestia nastawienia, ale czasami trudno ciagle pracowac nad swoim charakterem 🙂 Jakos po poscie Dabrowskiej ochota na cukier mi przeszla, gorzej z serami… Teraz juz jest lepiej, czasami niektore sery wydaja mi sie nawet za slodkie, czuje cukier i mi to przeszkadza.
Po pierwsze Twoje zdjęcie profilowe zachwyca. A po drugie – tekst bardzo trafny. Staram się coś zmienić w swoim życiu, kombinuję ze zdrową żywnością i niestety ale ani to tanie, ani szybkie, ani treściwe 😀
Ja ciągle na coś choruję, więc czas na zmianę w diecie. Odkąd nie muszę chodzić do pracy i kultuwuję słodkie lenistwo – wzięłam się za gotowanie, najczęściej zdrowe. Czy mi to pomogło? Jeszcze nie czas oceniać skutki, bo za krótko jestem na własnym garnuszku, ale póki starczy mi samozaparcia – gotować nie przestanę;)
Ja całkiem nie w temacie, bo uwielbiam jeść tłusto i mięsnie, ale trzymam kciuki za Ciebie 🙂
Poczatki sa trudne. Ja robilam kilka podejsc i wreszcie wiem, ze trzeba po prostu sie takiego stylu zycia nauczyc. A na poczatku to wcale nie jest latwe!
Ja tez lubie gotowac, ale jednak czasami mam ochote rzucic te garnki i sie polenic przed telewizorem. Ale wtedy umarlabym z glodu, albo zjadla cos bez sensu, a tego wlasnie chce uniknac. Powodzenia w walce o zdrowie!
Dziekuje 🙂