Każde piękne miasto ma to do siebie, że z jednej strony przyciąga turystów, a z drugiej…. cwaniaków, którzy chcą na turystach zarobić. Dlatego chcę Wam podpowiedzieć, jak zwiedzać Paryż i uniknąć turystycznych pułapek.
Jak zwiedzać Paryż i czy to miasto przyjazne dla turystów?
Po pierwsze muszę podkreślić, że dla zawodowych podróżników Paryż nie jest miastem “trudnym”. Jesteśmy w Europie. Płacimy w euro. Nie jesteśmy zmęczeni dwunastogodzinną podróżą. Tak naprawdę jesteśmy o dzień drogi samochodem od Polski. Jeżeli wylądujemy w szpitalu, to jest szansa, że nikt nie usunie nam przez przypadek nerki.
ALE W PARYŻU CZYHA NA TURYSTÓW DUŻO PUŁAPEK. I DZISIAJ CHCĘ WAS PRZED NIMI OSTRZEC.
METRO W PARYŻU
Metro w Paryżu jest raczej łatwe do przetrwania, ale pamiętać trzeba o kilku zasadach. Po pierwsze, nigdy nie kupujcie biletów od jakichś panów stojących przy bramkach. To jest zabronione. Po drugie, jeżeli macie nowo kupiony bilet, który nie działa, podejdźcie do okienka obsługi metra. Czasami bilety się demagnetyzują i bez problemu pracownik metra wymieni Wam bilet na nowy. Po trzecie, trzymajcie zawsze bilet tak, żeby móc wyciągnąć go do kontroli – najczęściej bilety sprawdzane są w Paryżu tuż przy wyjściu. I czasami bilet metra przyda Wam się do przekroczenia barierek metra pomiędzy stacjami (tak jest np. na stacji Les Halles). No i kieszonkowcy. Są wszędzie. Na baczności trzeba się po prostu mieć cały czas.
Jak zwiedzać Paryż i nie dać się kieszonkowcom?
O złodziejach i naciągaczach w Paryżu chcę napisać osobny wpis. Tutaj przypomnę po prostu, że Paryż to może dla Was miasto miłości i romantyzmu, ale dla złodziei to miejsce idealne z innych powodów. Turyści chodzą z głową w chmurach, nie patrzą na nic i często dają się oskubać. Musicie uważać na siebie cały czas, a najlepiej zapomnieć o plecakach, trzymaniu portfela w kieszeni spodni i bawieniu się telefonem w metrze. Może się zdarzyć, że ktoś Wam go wyrwie z ręki i ucieknie.
WYSOKIE CENY I NIEUCZCIWI SPRZEDAWCY
Niestety, chociaż lubię kupować na paryskich targach, trzeba uważać na to, jaką resztę wydają nam sprzedawcy. Kilka razy chcieli mnie naciągnąć, uważając, że jestem turystką i nie wrócę z pretensjami. Podobne sytuacje miały moje znajome na pchlich targach.
Jak zwiedzać Paryż i nie wpaść na kiepskie restauracje?
Prawie nigdy nie zdarza mi się chodzić do restauracji, których opinii nie sprawdziłam wcześniej na Trip Advisorze czy jakiejś innej stronie. I nie chodzi tutaj o 5 gwiazdek i o zawrotne ceny. Tylko o to, czy klienci byli zadowoleni z obsługi. Lepiej zaplanować posiłki, niż później skończyć z kanapką za 15 euro kupioną na lotnisku. Polecam Wam moje wpisy o restauracjach i proponuję ponownie sprawdzić, jakie noty ma dany lokal.
GDZIE MIEĆ SIĘ W PARYŻU NA BACZNOŚCI?
Wszędzie!
Kradzieże zdarzają się zarówno w 5 gwiazdkowych hotelach jak i w podrzędnych motelach. W metrze i w drogich restauracjach. Nie zachowujcie się w Paryżu jak naiwniacy, pamiętajcie, że to duża aglomeracja i trzeba uważać na siebie cały czas. Nie chcę nikogo wpędzać w paranoję, ale zawsze powtarzam, że: “okazja czyni złodzieja”.
JAK ZWIEDZAĆ STOLICĘ FRANCJI I UNIKNĄĆ TURYSTYCZNYCH PUŁAPEK W PARYŻU?
Nie dawajcie się wciągać w żadne rozmowy z paniami, które chcą dać Wam do podpisania “petycję”. Nie trzymajcie telefonów i torebek na stolikach w kawiarniach. Uważajcie na siebie także w kolejkach i w muzeach – złodzieje potrafią wmieszać się w tłum i okraść turystów oglądających Mona Lizę. Paryż to niestety nie Dubaj i nie Singapur. Władze nie zawsze potrafią skutecznie poradzić sobie z kieszonkowcami i złodziejami, więc żeby uniknąć turystycznych pułapek w Paryżu, musimy w dużej mierze polegać na sobie.
Pomimo tego pamiętajcie, że nie jesteśmy oczywiście w strefie działań wojennych i można cieszyć się zwiedzaniem Paryża. Chociaż należy być też czujnym i nie dać się oskubać!
Bardzo ciekawy wpis i zarazem bardzo przerażający. Nie bawić się telefonem, uważać na kieszonkowców, panie od petycji? OMG co się dzieje w tym Paryżu 🙂 Po moich amerykańskich doświadczeniach, padłabym ofiarą pewnie bardzo szybko.
Wiem, ale wole uczciwie wszystkich uprzedzic niz udawac, ze to miasto idealne. Niestety – jest wielu majetnych turystow i masa ludzi lakomych na ich pieniadze. A z drugiej strony nie ma w ogole checi – ze stron wladz Paryza – aby rozwiazac ostrzej sytuacje kieszonkowcow… Nie wiem, czemu tak jest.
Bardzo ciekawy, ale przede wszystkim ważny i przydatny post dla każdego kto planuje odwiedzić Paryż ! Zgadzam się z Tobą Moni – kieszonkowcy są wszędzie ! Mieszkając kilka lat w Kairze zdarzyło mi się kilka niemiłych sytuacji… głównie w tzw. turistic zone – no cóż nie da się chyba uniknąć takich sytuacji… najważniejsze to zdawać sobie sprawę z zagrożeń i nie dać się oszukać – pozdrawiam serdecznie 🙂
Dokladnie! Turystyczne miejsca to po prostu wymarzone miejsca dla cwaniakow, a my musimy sie miec po prostu na bacznosci.
Ciekawy post, mówi o tym, co Paryżanie zapewne chcieliby przemilczeć… ale myślę że na każdej szerokości geograficznej zdarzają się kieszonkowcy – bez należytej uwagi można stracić nie tyko portfel…
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Ja ogólnie uwielbiam metro i jak jestem w jakimś mieście, które je posiada, to obowiązkowo muszę się nim przejechać 🙂
To specjalnie dla Ciebie zrobie wpis o paryskim metrze!
Żadnych petycji, ma się rozumieć! ( raz widziałam nawet petycję po chińsku, uznałam to za dobry żart: mam podpisać czegoś czego nie rozumiem? No way 🙂
A o kradzieżach we francuskim Luwrze zrobiło się głośno za sprawą informacji przekazanej w mediach na temat strajku obsługi muzeum, która żądała zabezpieczenia zwiedzających przed plagą kieszonkowców. Na koniec prawdziwa anegdotka: były szef mojego męża ( Amerykanin, który wtedy mieszkał i pracował w Krakowie) wybrał się na długi weekend do Paryża. Tego ranka kiedy wybierali się z żoną do Luwru, szef wziął do ręki długi parasol na kijku.Po co ci parasol, spytała żona, nie zanosi się na deszcz. Szef odparł, że ma wrażenie, że się przyda.
Wyobraź sobie, że w tłumie zwiedzających wyłapał kieszonkowca, który “zapuszczał łapsko” do torebki jego żony. Szef niewiele myśląc użył parasolki aby wtłuc po łapach złodziejaszkowi. W drodze powrotnej żona nie mogła wyjść z podziwu, powiedziała mężowi: A myślałam, że faceci nie mają intuicji….Nie iwem czy to był przypadek, intuicja, a może po prostu refleks…. Dziękuję za wartościowe rady w twoim poście.Pozdrawiam 🙂
Niesamowita historia, widocznie ten Amerykanin mial swietna intuicje 🙂 Mam nadzieje, ze rady sie przydadza, pozdrawiam serdecznie!