Wybory prezydenckie we Francji to dla mnie rozrywka niczym oglądanie nowych Gwiezdnych Wojen.
Siadam przed telewizorem z popcornem i czuję się jak w kinie 🙂
Po Brexicie i wyborze Trumpa na prezydenta byłam bardzo ciekawa, jak w 2017 roku zagłosują Francuzi. O ile już w II turze zaskoczenia być nie mogło, to zaobserwowałam kilka ciekawostek dotyczących przebiegu samych wyborów.
Chciałabym, żeby w Polsce podczas wyborów frekwencja była tak “niska” jak we Francji
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak Francuzi poważnie podchodzą do samego głosowania. W swoim otoczeniu nie znam osoby, która nie wybrała się do urn wyborczych podczas tegorocznych wyborów prezydenckich.
Chociaż wiem, że francuskie media użalają się nad niską frekwencją (niemal 75% uprawnionych do głosowania wzięło udział w wyborach.) Ale jak ja bym chciała mieć taką “niską” frekwencję w Polsce! Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych frekwencja w naszym kraju wyniosła zaledwie 50.92% ! A co z resztą? Pojechała na grilla? Co to jest w ogóle za podejście do demokracji? I zanim zaczną się jęki, że “nie mam na kogo głosować” i “wszyscy politycy kradną” to może warto rozważyć wrzucenie nieważnego głosu do urny?
Głosowanie “na biało” czyli 3 miliony ludzi nie chce w pałacu Elizejskim ani Macrona, ani Le Pen
W tym roku wybory prezydenckie we Francji były nietypowe, ponieważ oddano 3 miliony “białych głosów” – co oznacza, że wyborcy po prostu nie chcieli wybierać na prezydenta ani pana Macrona ani pani Le Pen. Pomimo tego pofatygowali się do urn wyborczych!
W telewizji francuskiej pokazywano, że w dniu wyborów prezydenckich Google Trends zanotował wysokie zainteresowanie frazą “vote blanc”.
To też jest przejaw dojrzałego podejścia do demokracji. Wrzucasz do urny biały głos, aby zademonstrować, że żaden z kandydatów nie jest Twoim zdaniem wart bycia prezydentem. Korzystasz ze swoich praw obywatelskich.
Dużo w tym roku mówiło się we francuskich mediach o ruchu ”Vote Blanc”, który przekonuje Francuzów, że w wyborach trzeba uczestniczyć za wszelką cenę. Można po prostu nie wybrać kandydata, żeby pozostać wiernym swoim przekonaniom. Oddanie nieważnego głosu różni się od nie pójścia na wybory. W tym drugim przypadku nie możemy zamanifestować sprzeciwu wobec konkretnych polityków. Nasza nieobecność zostanie po prostu potraktowana jako brak zainteresowania życiem politycznym i przyszłością własnego kraju. Tymczasem kiedy oddajemy nieważny głos, to jest to odnotowywane jako protest i chęć uczestniczenia w życiu politycznym naszego kraju.
Jedziesz na wakacje? Głosujesz przez pełnomocnika (procuration)
Kolejna rzecz, która pozytywnie mnie zaskoczyła we Francji, to rozpowszechnienie głosowania korespondencyjnego – albo inaczej mówiąc przez pełnomocnika .
O możliwości oddelegowania kogoś do głosowania w naszym imieniu regularnie informowały radio i telewizja. W specjalnych reportażach pokazywano, jak załatwić potrzebne formalności i motywowano ludzi do korzystania z tego przywileju. Francuskie prawo przewiduje ponadto, że pracodawca ma wszelkimi sposobami umożliwić pracownikowi głosowanie.
I nie ważne, że II tura wyborów odbyła się w długi weekend majowy. Wszyscy moi znajomi, którzy wyjeżdżali na wakacje, zadbali o to, aby dać upoważnienie (rodzicom, rodzeństwu) i móc oddać głos. Nie ma znaczenia, czy Francuzi akurat przebywali za granicą albo pracowali w innym mieście. Mój narzeczony co rok upoważnia swoją mamę do głosowania w jego imieniu. Podobnie robią jego znajomi, którzy często pracują w weekendy. W samym Paryżu zarejestrowano ponad 100.000 osób, które zgłosiły zamiar głosowania korespondencyjnego.
A jak to wygląda w Polsce?
Można spokojnie głosować korespondencyjnie, trzeba trochę papierologii i planowania, ale nie jest to niemożliwe. Tylko czy w ogóle o takiej możliwości głośno się mówi?
Niestety mało kto się takim sposobem głosowania w ogóle interesuje. W mediach nie zachęca się do głosowania korespondencyjnego, ludzie po prostu mają to w nosie i myślą, że “zagłosują kiedy indziej.”
Podoba mi się takie zaangażowanie, jakie widziałam we Francji i żałuję, że Polsce nie szanujemy prawa do głosowania….. Ile razy słyszałam wymówki typu “akurat pracuję/ mam wakacje/ nie będzie mnie w domu/ nie jestem zarejestrowany”. A później zgrzytanie zębami i marudzenie, kiedy okazuje się, że połowa wyborców zdecydowała i wybory wygrała partia, której nie możemy zdzierżyć…
Skandale obyczajowe nie obchodzą Francuzów
Podobno rosyjscy hakerzy próbowali wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich we Francji publikując “szokujące” informacje, że Macron to homoseksualista. Źle trafili.
We Francji to nie jest temat tabu, a wyborców naprawdę nie interesuje, co prezydent robi za zamkniętymi drzwiami sypialni.
O ile skandal finansowy pogrążył Francois Fillona, to już próby wykreowania skandali obyczajowych spłynęły po francuskich wyborcach jak woda po kaczce.
Kiedy odchodzący prezydent Hollande został przyłapany na skuterze – jak sztubak wybierał się w tajemnicy do kochanki – we Francji naprawdę nie zauważyłam jakiegoś oburzania się na niemoralne zachowanie przywódcy państwa. Komentarze, jakie słyszałam, to oczywiście podśmiewania i żarciki, ale wygłaszane raczej z sympatią, a nie szyderczo.
Kandydat na prezydenta ma żonę starszą o kilkadziesiąt lat?
Super! Wiele koleżanek mojej teściowej (w wieku 60+) uznały, że to fajnie, że młody mężczyzna od tylu lat wiernie kocha jedną kobietę. Nikt się na związek Macrona nie oburza, chociaż oczywiście trochę dowcipów można było usłyszeć. Nie miało to natomiast żadnego wpływu na decyzję o oddaniu głosu na danego kandydata.
Czytałam artykuł w brytyjskiej prasie, w którym dziennikarz z uznaniem pisał o związku prezydenta elekta Macrona ze swoją nauczycielką. Brytyjczyk stwierdził, że gdyby działo się to w Anglii, to przyszła pierwsza dama Francji pewnie od lat siedziałaby w więzieniu za demoralizowanie nastolatka, a Macron od lat uczęszczałby na kozetkę do psychiatry. Tymczasem we Francji nikt nie robił z tego “skandalu” wielkiej afery….
Podoba mi się takie podejście. Kiedy Ryszard Petru został przyłapany z koleżanką na słynnej “wycieczce na Maderę”, to miałam w nosie, że zdradza żonę. Wkurzyło mnie po prostu, że wcześniej kreował się na lidera opozycji, a tymczasem zamiast protestować, czmychnął na romantyczne wakacje.
Francuscy politycy to oratorzy i aktorzy
Nie zgadzam się programem politycznym Jean-Luca Mélenchona, ale jak oglądałam jego wystąpienia w telewizji i na wiecach, byłam pod wrażeniem. Jego oratorskie popisy porywały tłumy. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi na wiecu w Marsylii było gotowych iść po jego przemówieniu na przysłowiowe barykady. Zresztą obejrzyjcie sami, sam początek wystąpienia to po prostu aktorski występ Mélenchona.
[kad_youtube url=”https://youtu.be/ZSCYUbtLRnU” ]
Nie mówiąc już o jego bardzo nowatorskim podejściu do kampanii prezydenckiej.
65letni Mélenchon używał hologramów podczas wieców, był aktywny na twitterze i w innych mediach społecznościowych. Regularnie zamieszczał filmy na youtubie, gdzie obserwuje go obecnie 361 tysięcy ludzi. Francuskie media okrzyknęły go nawet królem mediów społecznościowych.
To podobało się młodym Francuzom – przyklejonym do ekranów smartfonów, których porywają lewicowe hasła i wizja świata, w którym obywatele mają większe prawa i przywileje niż oligarchia i politycy.
Podobnie z Marine Le Pen. Populistyczne hasła, wygłaszane prostym (ale nie prostackim) i dosadnym językiem. Nie podobała mi się sama kandydatka, ale mogę docenić jej kunszt oratorski.
Do czasu. Popisy na wiecach Marine Le Pen straciły trochę na wartości, kiedy okazało się, że jej sztab wyborczy “ukradł” dawną przemowę Francois Fillona. Podobna wpadkę zaliczyła Melania Trump, która przeczytała mowę wygłoszoną kiedyś przez Michelle Obamę. Nie zmienia to jednak faktu, że dla mnie Marine Le Pen jawiła się na wiecach jako bardzo charyzmatyczna osoba i nie dziwię się, że przyciągnęła w wyborach tak wielu wyborców.
Polska scena polityczna: szaro, buro i nudno
Kiedy oglądam polskich polityków – czy tych z lewej czy z prawej strony sceny politycznej- to rzadko który przyciąga moją uwagę. Nudne i gładkie zdania, wygłaszane bez jakiegoś dobrego stylu, seplenienia, wady wymowy. To wszystko powoduje, że scena polityczna wygląda nijako i ponuro. Czy naprawdę nie ma u nas bardziej przebojowych osób do przewodzenia partiom? Czy nasza polityka to musi być teatr smutnych i brzydkich ludzi? Żeby chociaż byli merytoryczni 🙂
Mam podobnie, nie zgadzam sie z J-L Melenchonem, ale uwazam, ze facet gada sympatycznie i ze dobry z niego trybun. Pozdrawiam cieplutko, Beata
A dla mnie istotne jest czy ktoś zdradza żonę lub męża – to świadczy o tym, że ma gdzieś normy etyczne i na pewno nie wybrałabym go w wyborach. Człowiek bez przestrzegania takich norm to człowiek , który nie powinien tworzyć prawa.