Wakacje w Meksyku były moim marzeniem od lat nastoletnich, kiedy słuchałam opowieści mojej Mamy i Dziadków o tym gorącym i wielobarwnym kraju. Muzykę mariachi poznałam jako kilkuletnie dziecko i do dzisiaj wzruszam się przy jej melodiach.
Wakacje w Meksyku: pierwsza podróż solo…
W 2009 rozpoczęłam kurs języka hiszpańskiego, na który namówiła mnie koleżanka z pracy. I po roku zdecydowałam, że jadę do Meksyku. Sama, na miesiąc, żeby podszkolić język i poznać w końcu Meksyk znany tylko z opowieści.
Miesiąc, który spędziłam na Półwyspie Jukatan, odmienił moje życie. Zakochałam się w bezkresnych plażach, szalałam do rana w klubach i poznałam ludzi z całego świata. Przez przypadek załapałam się nawet na kilka sesji fotograficznych, bo na plaży zostałam zaczepiona przez agentkę, szukająca modelek do reklam telewizyjnych. W planach miałam już oczywiście karierę w telenowelach 🙂
Kiedy przybliżał się czas powrotu do Polski, wiedziałam, że chcę tutaj wrócić. Na dłużej. I po przyjeździe do Warszawy, zaczęłam myśleć, jak tego dokonać…
W Polsce przywitał mnie deszcz, tragedia smoleńska i zimna wiosna z przymrozkami. Na Facebooku znajomi z Meksyku spędzali kolejne weekendy na plażach w Tulum.
Zaczęłam więc ostro działać i stwierdziłam, że zapiszę się na studia prawnicze na Uniwersytet Koźmińskiego, który jako jedyny w Polsce proponował studentom wymianę w Meksyku. Wymyśliłam, że po roku studiów w Polsce i oszczędzania pieniędzy pojadę na roczną wymianę i nauczę się porządnie języka hiszpańskiego. Później chciałam zrobić wszystko, żeby wrócić na Półwysep Jukatan i znaleźć jakąś pracę.
Ale życie pisze scenariusze za nas… I tak, zaledwie 3 tygodnie po rozpoczęciu studiów na Koźmińskim, poznałam mojego obecnego narzeczonego…. Po roku związku do Meksyku pojechaliśmy razem, a na studia wybrałam się w końcu do Paryża…
Czy wakacje w Meksyku zmieniły moje życie?
Czasami mam wrażenie, że mój pierwszy pobyt w Meksyku był dla mnie przełomowy…. Gdyby nie samotna podróż na Jukatan, nie zdecydowałaby się na studia. Gdyby nie studia, to akurat tego dnia nie poszłabym na imprezę w jednym z warszawskich klubów.
Gdybym nie poszła na imprezę, nie poznałabym François, nie przeprowadziła się do Paryża, a moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej….
Podziwiam za samotny wyjazd do Meksyku;-) A nauczyłaś się w końcu hiszpańskiego na zadowalającym Cię poziomie? Ja bardzo lubię ten język i uważam, że np. od Meksykanów znacznie łatwiej się go nauczyć niż od Hiszpanów, którzy seplenią…Ja z kolei w Meksyku też miałam wakacje życia, mamy tam niesamowitych przyjaciół i na pewno moja noga postanie jeszcze na Cancun. A wyjazdu w listopadzie/grudniu można Ci pozazdrościć;-)
Dokładnie! Moja nauczycielka była z Wenezueli i właśnie ona poradziła mi Meksyk. Tutaj da się wszystko zrozumieć, jak abecadło dla dzieci 🙂 kiedyś nieźle mówiłam po hiszpansku, ale zapomniałam na rzecz francuskiego… bardzo żałuję, bo. francuskiego uczę się „bo muszę”, a hiszpański bardzo lubiłam…
Jej, serio dziwnie mi się ogląda takie zdjęcia, bo u nas szyby pokryte lodem, codziennie spędzamy pół dnia na sankach i jakąś abstrakcją mi się wydaje, że są miejsca, gdzie nie ma śniegu 😉
To tak jak mi teraz foty z Polski, kosmos 🙂 Ale już za kilka dni mrozy będą mnie kąsać tak jak innych 🙂
Przepiękna historia! Wszystko w życiu jest jak domino 🙂 Gdyby nie jedno, to nie stałoby się coś innego i tak wciąż 🙂 Gdyby nie poznali się nasi pradziadkowie, to nie dziadkowie i nie rodzice i tak wkoło 🙂
Wiem, kiedy sie o tym pomysli, to jest w tym cos wyjatkowego…
Kochana, wygląda na to, ze Meksyk jest dla Ciebie na pewno takim magicznym miejscem. Zadziwiające jak czasem jedna decyzja pociąga za sobą ciąg kolejnych zdarzeń:).
Wiem, to byla taka lawina zdarzen…
Moje życie podobnie zmienił wyjazd znacznie bliżej, bo do Wrocławia. 🙂 I też marzyłam o tym, by pomieszkać w tym mieście jako małolata…
Przyjemne takie rozważania na długie wieczory. <3
Fajnie 🙂 Wrocław ma fajny klimat, nie dziwię się, że Cię do tego miasta ciągnęło…
Spędziłam w Tulum zaledwie dzień, ponieważ zrobiliśmy sobie wypad samochodem z Cancun. Też sobie obiecałam, że tam wrócę, bo baaaardzo podobały mi się plaże. Na razie podróż jest w planach, ale na pewno kiedyś tam zagoszczę na dłużej niż dzień.
Koniecznie! Jest tam cudownie, Cancun lubię, alexjest bardziej miejskie, a Tulum to taka osada hipsterów 🙂
Życie pisze ciekawe scenariusze. Ja takim sposobem wylądowałam w Turcji i nie żałuję. Wpadłam przypadkiem na bloga ale chyba zagoszczę na dłużej. Pozdrawiam
To prawda, nigdy nie przewidywalam przeprowadzki do Francji, a tutaj taka niespodzianka. Zapraszam serdecznie, milo poznac kolejna Polke na emigracji 🙂
Monika, nigdy nie byłam w Meksyku choć nie powiem, pojawiał się on w moich marzeniach od czasu do czasu, nie na tyle jednak konkretnie aby kupić bilet na samolot. Jestem ciekawa na jak długi okres warto się tam wybrać aby było optymalnie? I w jakich miesiącach? Plaża wygląda rajsko….A jednak życie napisało swój scenariusz, odmienny od twoich wstępnych planów, mam nadzieję, że jednak szczęśliwy dla was 🙂
Acha, zostaję stałą czytelniczką 🙂
Hej, jezeli chodzi o podroz do Meksyku to mysle, ze 10 dni to taki minimum, a oczywiscie idealem jest miesiac… (ale kogo na to stac i kto ma na to czas?) Na Jukatanie suchy sezon zaczyna sie od pazdziernika i trwa do mniej wiecej maja. Ale deszcz moze spasc zawsze, my mielismy teraz kilka dni bardziej chmurnych i padalo w nocy. Co oczywiscie nie przeszkadza cieszyc sie plaza, bo temperatura nie spada 🙂 Jakbys miala jakies konkretne pytania to koniecznie pisz, chce niedlugo zamiescic kolejny wpis o Tulum, z konkretnymi radami itp.
O tak, Meksyk jest i w moich planach i wiem, że je zrealizuję i będzie to piękna wyprawa, do której bardzo dobrze się przygotuję. Szkoda, że nie napisałaś nieco więcej o swoim pobycie, a raczej Meksyku 😉
Bede pisac osobny wpis o Tulum, wiec serdecznie zapraszam 🙂 Bedzie mniej personalny, bardziej konkretny, dla podroznikow 🙂
O, to koniecznie muszę zajrzeć, bo to właśnie mnie interesuje 🙂
Jak to nigdy nie wiadomo co nas spotka 🙂 a może jednak kiedyś powrócisz do Meksyku? kto wie… 🙂
Jak to nigdy nie wiadomo co nas spotka 🙂 a może jednak kiedyś powrócisz do Meksyku? kto wie… 🙂
Na pewno nie raz, ale nie planuje juz poki co przeprowadzki 🙂