Kosmetyki używane przez Francuzki to moja obsesja, więc z radością powitałam nadejście jesieni. To moim zdaniem idealny czas na zadbanie o skórę – zmęczoną gorącym latem, słoną wodą i letnim stylem życia. Kiedy liście zaczęły opadać z paryskich drzew, zdjęłam z półki samoopalacz i rajstopy w spreju, robiąc miejsce dla francuskich kosmetyków, które mają ukoić moją skórę, zwalczyć oznaki zmęczenia i przygotować ją na nadejście srogiej zimy.
Kosmetyki używane przez Francuzki – zacznij od włosów
Moje włosy dużo przeszły latem, więc stwierdziłam, że skuszę się na polecany przez paryską it-girl, Jeanne Damas, szampon intensywnie nawilżający Furterer Karité.
Opinie na francuskich blogach były bardzo zachęcające, chociaż zawsze przy tego typu produktach obawiam się, że skończę, wyglądając jak przylizany kurczak. Po pierwszym myciu wiem, że szampon Furterer Karité to był strzał w dziesiątkę – włosy stały się miękkie, lekkie i lejące, ale nie przyklapnięte. Nawet po locie samolotem (zazwyczaj przypominam wtedy wymiętego mopa) włosy były nawilżone i odbite u nasady.
Żeby jeszcze im pomóc wrócić do formy, postanowiłam, że jesień to dobry moment na przycięcie kilku centymetrów. W końcu zaraz zima, czapki, szaliki, a włosy wcale nie czują się dobrze w przegrzanych kaloryferami pomieszczeniach.
Idzie jesień – daj skórze „kopa”
Kosmetyki używane przez Francuzki to nie tylko kremy, ale również – a może nawet przede wszystkim – sera. Zawsze boli mnie serce, kiedy mam je kupić – bo te ceny, takie wysokie, a buteleczki wyjątkowo małe…. No, ale sezon jesienno-zimowy ma swoje reguły i nawet najlepszy krem potrzebuje pomocy.
W tym sezonie pozostałam wierna marce Avène i używam serum nawilżającego Hydrance Optimal. Brak zapachu, idealna lekkość, kojące właściwości – lubię to serum, bo idealnie wpasowało się w potrzeby mojej mieszanej skóry. Nie jest ani zbyt ciężkie, ani zbyt lekkie, nie uczula mnie, a jednocześnie daje wytchnienie mojej skórze, od lat traktowanej w sezonie jesienno-zimowym retinolami.
Jesień to idealna pora na zabiegi kosmetyczne
Śledząc nowości kosmetyczne na świecie, zauważyłam, że coraz więcej kobiet decyduje się na zabiegi Derma Rollerem. Po przeczytaniu setek opinii, obejrzeniu chyba wszystkich dostępnych na YouTubie tutoriali i filmów „how to”, ostrzeżeń i dramatycznych apeli – w końcu kupiłam Derma Rollera firmy Swiss Clinic. Po dwóch pierwszych zabiegach jestem w fazie „łał” – nie wiedziałam, że skóra może tak świetnie reagować na zabieg wykonany w domowym zaciszu!
Po miesiącu regularnych zabiegów dam Wam znać w osobnej recenzji, komu polecam Derma Rollera i czym mnie zachwycił. Nie lubię chwalić dnia przed zachodem słońca ani szafować hurra-optymistycznymi opiniami, zanim nie przekonam się w 100%, czy dany produkt faktycznie mi się przysłużył.
Mój pierwszy krem pod oczy – kolejne podejście do serii La Roche Posay
Pisałam już na blogu, że nigdy nie mogłam znaleźć idealnego kremu pod oczy. Ciągle miałam jakieś uczulenia, uczucie ściągniętej skóry, alergie i inne „wypadki przy pracy”. Z kolei te kremy pod oczy, których chciałam używać na dzień, nigdy nie potrafiły dobrać się w parę z moim podkładem.
Aż w końcu – podczas buszowania w paryskiej aptece- znalazłam krem Substiane + pod oczy marki La Roche Posay. Moim problemem nie są głębokie zmarszczki, ale skóra pod oczami jest często wysuszona, a rano mam tak zapuchnięte oczy, że czasami nie mogę nawet założyć szkieł kontaktowych. Potrzebowałam jakiegoś ratunku i takim okazał się być krem Substiane. Nie stosuję go na noc, ale właśnie na dzień i zauważyłam, że idealnie dograł się z moim podkładem City Radiance Bourjois. Na dodatek moje spojrzenie zyskało taki fajny blask, aż czasami szkoda go chować pod makijażem ☺
Dziwi mnie tylko, że na stronie krem Substiane jest opisywany jako „produkt przeciwstarzeniowy dla skóry dojrzałej”. Przecież nie tylko dojrzałe kobiety mają problemy z cieniami i workami pod oczami, prawda? Słyszałam, że taki podział kremów w zależności od wieku klientki to przypadłość amerykańska i francuska. W krajach azjatyckich stosuje się po prostu podział na problemy, z jakimi męczy się klientka. Wydaje mi się, że takie podejście jest bardziej racjonalne…
Siła olejku jojoba – zapomniany hit lat dziewięćdziesiątych nadal jest uwielbiany przez Francuzki
W latach 90. Cindy Crawford zachęcała do korzystania z szamponów Elsève („energia witamin, siła protein, połysk jojoby” – To chyba pierwsza reklama jaka pamiętam z telewizji 🙂 ), a kobiety śniły o byciu amerykańską top modelką.
Ale kosmetyki używane przez Francuzki cały czas mają w składzie olejek jojoby – olejek, który stał się moim odkryciem jesieni.
Mam wrażenie, że olejek jojoba został trochę zapomniany (pomiędzy fascynacją olejem kokosowym, arganowym i innymi „nowościami”), a przecież ma świetne właściwości. Działa na włosy i skórę całego ciała, jednocześnie nawilża, działa przeciwstarzeniowo i walczy z trądzikiem. A przecież ile 30latek zmaga się jednocześnie z niedoskonałościami cery, pierwszymi zmarszczkami i brakiem nawilżenia skóry?
Kosmetyki używane przez Francuzki to nie tylko marki, które możemy znaleźć w aptekach
W Paryżu bardzo popularny jest sklep Mademoiselle Bio – jak sama nazwa wskazuje, znajdziemy tam kosmetyki z certyfikatami ekologicznymi i wegańskie. Jak ja lubię ten sklep, na jednej z urokliwych uliczek Marais! Mogłabym tam przepuścić wszystkie pieniądze świata, to taka ekologiczna paryska Sephora! Aby nie spłukać się doszczętnie, chodzę tam z listą i tym razem szukałam konkretnego produktu – olejku na moje suche końcówki włosów. Zdecydowałam się na olejek jojoba francuskiej firmy Melvita – bo można go stosować na włosy, skórę ciała i twarz (po zabiegach Derma Rollerem.)
Jak dla mnie olejek jojoba to był świetny wybór i mam nadzieję, że pomoże moim włosom przetrwać srogą zimę.
Mój jesienny rytuał wieczornej pielęgnacji
I. Oczyszczanie skóry
Demakijaż zaczynam od zmycia oczu płynem micelarnym Bioderma H2O. Następnie 5 razy w tygodniu używam mojej szczoteczki Clarisonic razem z pianką do oczyszczania skóry Avène. Ograniczyłam użycie szczoteczki Clarisonic, żeby nie „zmęczyć” za bardzo skóry, którą zaczęłam także „rollować” Derma Rollerem. Później płuczę buzię w lodowatej wodzie, nawet jeżeli w łazience nie włączono jeszcze grzania….
II. Tonizowanie
Ten krok podpatrzyłam u dziewczyn stosujących azjatycką pielęgnację i szczerze mówiąc, nie potrafię się bez niego obejść. Nie ma różnicy, czy używam zwykłego toniku nawilżającego Garnier czy jakichś próbek – ważne jest samo tonizowanie skóry, a nie używanie produktu za kilkaset złotych.
III. Serum
Tak jak wspomniałam, używam serum Hydrabio firmy Avène, ale w dniach, kiedy stosuję Derma Roller, zamiast serum używam olejku jojoba firmy Melvita.
IV. Krem na noc
W sezonie jesienno-zimowym używam na przemian dwóch kremów. 5 razy w tygodniu używam kremu YstlhéAl z retinolem, o którym pisałam już tutaj. W dniu kiedy korzystam z Derma Rollera, nie używam już żadnego kremu, dzień po zabiegu nie stosuję też retinolów, ale nawilżający krem Avène Hydrance Riche.
Macie jakieś ulubione rytuały pielęgnacyjne na jesień? Lubicie wykorzystywać tą porę roku na jakieś kosmetyczne eksperymenty czy zabiegi?
Nie stosowałam żadnego z tych produktów. Będę miała co testować 😀
Derma roller mnie niesamowicie kusi 🙂
Ja juz nie moglam wytrzymac i w koncu sie skusilam 🙂
Moni, czy ten krem pod oczy ma tłustą konsystencję? Uwielbiam takie “treściwe” kremy.
Olejek jojoba też jest moją miłością. U mnie bardzo sprawdza się przy demakijażu.
O, dzieki za podpowiedz Kasiu, moze tez wypobuje olejek jojoba do demakijazu oczu, nie pomyslalam o tym 🙂 Jezeli chodzi o ten krem pod oczy, to trudno mi go okreslic… nie jest ciezki, ale tez nie jest wodnisty. Cos pomiedzy. Dla mnie to idealne, bo nie “psuje” mi makijazu.
No i pięknie 🙂 Dziękuje za inspirację bo trochę mi brak pomysłów ostatnio na swoją skórę 🙂 Podpatrzę Twoje poczynania i z przyjemnością potraktuje jako ściągawkę 🙂 Chyba pora już sięgnąć po cięższy sprzęt typu ta szczoteczka (czy nadaje się do wrażliwej cery?) i derma roller, czekam na porządną recenzję 🙂 Pozdrowienia ślę ciepłe, wrocławskie <3
Hej, Clarisonic sie nadaje do wszystkich typow skory, po prostu trzeba kupic konkretna nakladke (szczoteczke). Ja uzywam wlasnie takiej delikatnej, bo kiedys kupilam normalna i byla dla mnie za ostra. Mam Clarisonica juz od 4 lat i naprawde jestem zadowolona – to chyba moja najlepsza kosmetyczna inwestycja. Zobaczymy, czy Derma Roller tez sie sprawdzi, dam Ci oczywiscie znac. Pozdrawiam serdecznie!!!
Fajne, kosmetyczne inspiracje 🙂 Rozumiem, że te cuda można dostać również w Polsce? 😉
Jasne, moze nie olejek jojoba firmy Melvita, ale przeciez tez mamy sklepy dobrze zaopatrzone w rozne ekologiczne olejki. Natomiast wszystkie francuskie marki wchodza dosyc szybko do Polski 🙂
Bardzo ciekawy wpis 🙂 Czekam na więcej info dotyczących Derma Rollera- jak sprawdza się przy dłuższym stosowaniu 🙂
Jutro uzyje po raz drugi, mysle, ze napisze recenzje za 2 tygodnie, bo miesiac to chyba minimum w przypadku derma rollera.
Oho, chyba też będę musiała się zaopatrzyć w jakieś francuskie kosmetyki, nie wiem tylko, czy mój portfel to przetrzyma:D chciałabym zrobić sobie w domu sama jakiś zabieg, muszę w końcu spróbować:)
Nie znam, ale ja też nie bardzo w temacie ogólnie, mało się kosmetykami interesuję 😉
Te kosmetyki nie sa chyba w Polsce zbyt popularne, ale jakos sie do nich przekonalam i jestem im wierna 🙂
To najważniejsze 🙂 Chyba każda z nas ma taką swoją ulubioną listę kosmetyków, których się trzyma 🙂
dla mnie jesień to dobry czas na zabiegi kosmetyczne…
W sumie to francuskich kosmetyków nie miałam chyba nawet w ręce 😉
A jakich uzywasz, glownie polskich marek?
Avène i La Roche Posay to marki dosyć dobrze znane w Polsce. Można je kupić w większości aptek. Ale czy są lepsze od polskich kosmetyków, też na wodzie termalnej – np. Iwostinu z wodą z Iwonicza Zdroju? Moim zdaniem niekoniecznie. Osobiście dawno przestałam się nimi ekscytować (to samo dotyczy Vichy), bo nie widziałam żadnych spektakularnych efektów. Pozostałych marek nie znam, zatem się nie wypowiadam. 😛
Ja w Vichy tez nigdy nie znalazlam zadnego ciekawego produktu. Natomiast Ystheal to moj krem zycia i nie wyobrazam sobie pielegnacji bez niego, a po kilku latach efekty spektakularne mam 🙂 Niestety na Iwostin mam takie uczulenie, ze wole juz nie ryzykowac…
Ten rytual to raczej dzieje sie zawsze co dzien i co noc 😀 Bo to dla skory dobrze. Tak mi sei zdaje przynajmniej 🙂
Z La Roche Posay uwielbiam jeden krem nawilżający. Najlepszy jaki kiedykolwiek próbowałam używać 🙂
Niestety nie miałam i nie słyszałam o nich, ale ciekawie się zapowiadają. 🙂