Dzisiaj na blogu krótki film w którym opowiadam Wam, co mnie zdziwiło w Paryżu. Przyznam, że nie było tego dużo, bo przeczytałam przed przyjazdem masę książek i nie miałam wrażenia, że wszystko naookoło mnie jest dziwne i z innej planety.
Ale jakiś szok kulturowy na pewno przeżyłam 🙂 I do dzisiaj nie potrafię się przyzwyczaić do pewnych francuskich zwyczajów….
PRZECZTAJ JESZCZE:
Uwielbiam takie ciekawostki 🙂 A ta mała lekcja francuskiego w temacie powitania to wisienka na torcie 🙂
Cambridge jest w niektorych kwestiach podobne podobne 😉
poniewaz domy sa stare (stare mam na mysli XIX wiek) to w użyciu najczęściej są kołatki albo dzwonki. potrafię sobie wyobrazić że komuś nie chciało się kłaść w zabytkowym budynku jeszcze jednego kabla (ale kablówkę i telefon to pewnie położyli) i postawił na zamek szyfrowy przy bramie (bo to nie jest domofon 😉 ). Oczywiście łapie się za głowę, bo domyślam się że odpowiednie osoby mają już ‘mapę kodów paryża’.
Co do zamknięcia sklepów, mamy to samo, wytłumaczono mi że pomaga to bardzo prowadzić rodzinne biznesy, masz czas na załatwienie rzeczy na mieście w środku dnia (kiedy ruch w twoim sklepie jest minimalny) oraz masz czas spędzić z rodziną wieczory.
Na szczescie mamy tylko ‘rano’,’popoludnie’ i ‘wieczor’ ale jak mowisz, jezeli powiesz ‘morning’ o 12 to kasjerka zapyta sie jak dobra impreza wczoraj byla (zyje ‘na wsi’ wiec nikt sie nie obrusza). Natomiast lapie sie ze przed podejsciem do kasy spogladam na zegarek.
szok jaki przezylem na projekcie we Francji? wystarczy ze w miedzynarodowej grupie pojawia sie dwoch Francuzow i od razu przechodzą na francuski kompletnie ignorując grupę (nawet jezeli oficjalnie są gospodarzami).
Zgadzam sie, we Francji jest dokladnie ta sama sprawa: lepiej zamknac sklep niz zatrudnic dodatkowa osobe. Teraz uwazam to za barzdo ludzkie podejscie i zal mi ludzi w Polsce, ktorzy pracuja od 8 do 22. A przechodzenie na jezyk francuski…. nic mi nie mow. Bedzie o tym osobny wpis, wyleje WSZYSTKIE swoje zale 🙂
Dziekuje! To byl pomysl mojej mamy, zeby latwiej bylo ludziom zrozumiec o co chodzi 🙂
nie moge sie wiec drugiego materialu doczekac 😉 oraz z pewnoscia jeszcze odezwe sie jak wpadniemy do Paryza na weekend, bo w koncu pociagiem to rzut beretem.
zamykanie sklepów nie ma słabych punktów jeżeli tylko zrozumiesz idee.. (dlatego tez podoba mi sie ze kina wciaz są osobnymi budynkami a nie elementem malla). W “moim” punkcie rowerowym poznałem już obydwu właścicieli, ich synów, którzy ‘praktykują’ w szkolne ferie i nawet jedną z żon. Nie muszą płacić za ‘zus’ dodatkowego pracownika, bo we dwie osoby spokojnie ogarniają wszystko.
No właśnie, a jednocześnie mają normalne życie, a nie tylko orka od rana do wieczora. Ja znam już wszystkich właścicieli sklepów. Daj znać, jak będziecie wpadać!
Bardzo ciekawe to było i proszę o więcej. 🙂
Dziekuję! Będą kolejne wpisy, chociaż muszę się ostro motywować 🙂 Buziaki!